Witajcie w Nowym Roku!
Właśnie skończyliśmy rozładowywać kontener z darami z Kanady.Wreszcie się go doczekaliśmy, czekaliśmy już od połowy grudnia. Szkoda, że zabawki przyjechały już po Świętach, ale i tak dzięki wielkie naszym kanadyjskim darczyńcom. Z tego, co widziałam dzieci obiedzą się czekoladowymi ciasteczkami (uwielbiają takie, bo prawie nie znają smaku prawdziwej czekolady, ta peruwiańska jest albo czekoladopodobna, albo strasznie droga), będzie też czym się bawić i w co ubrać, na czym ugotować i z czego zjeść. A jak kogoś najdzie ochota pojeździć na nartach, to ma do wyboru dwie pary, a w komplecie buty (jak się dobrze poszuka to pewnie i gogle się znajdą). To mnie trochę dziwi – wydawać tyle pieniędzy, żeby wysłać narty komuś, kto dziwi się gdy pada deszcz, a śnieg widział tylko na obrazku. Ale jak to mówią: Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Wierzę, że zawartość tej ciężarówki sprawi radość wielu osobom.
Dobrze by było pospać trochę, a więc inne newsy innym razem.