Nadszedł ten dzień… to już czas!

Zastanawiałam się długo nad tym, kiedy przyjdzie ten moment, że będę mogła podziękować za okazaną pomoc, za dobre serca. Doszłam jednak do wniosku, że nie ma czegoś takiego jak „odpowiedni moment” na podziękowania, bo dziękować trzeba zawsze, za wszystko. Często dziękujemy za rzeczy dobre, za sytuacje, które przyniosły wiele radości, za momenty szczęścia, ale tak sobie myślę, że dziękować trzeba też za te ciężkie, trudne i smutne sytuacje, które na pozór wydają się nie do pojęcia. Dziękować bo każda sytuacja czegoś uczy… Warto też i nad tym się zastanowić…

Mnie dzisiaj przyszło podziękować Wam wszystkim, za pomoc, za Wasze dobre serca. Dzisiaj kiedy kończy się już akcja pomocy mojemu dziecku. Kiedy Doris po matulku kończy swoją rehabilitację. Dla tych, którzy nie wiedzą to przytoczę Wam historię małej Doris.

Doris to siedmioletnia dziewczynka, która jest w moim domu. Dziewczynka, która potrzebowała operacji nóżek, ponieważ miała poparzone. Jak przyjechałam do Tupizy, nie miałam pojęcia o tym, że jest tutaj takie dziecko, że jest Doris, którą trzeba zoperować. Nie zastanawiałam się długo. Ruszyłam! Zaczęłam szukać sponsorów, którzy pomogliby w operacji. Napisałam jednego, drugiego, potem kolejnego emaila, kolejny list. No i tak najpierw Salezjański Wolontariat Misyjny, Publiczne Salezjańskie Liceum Ogólnokształcące w Czarnym Dunajcu, potem szkoła salezjańska w Zabrzu, parafia w Czarnym Dunajcu, pani Monika z rodzina z USA, prywatni sponsorzy, rodzina i przyjaciele. Nie samowite jak wszystko szybko się potoczyło. W PSLO w Czarnym Dunajcu ks. Wojtek Strzelecki sdb zorganizował Cecylkę dla Doris, parafia w Czarnym Dunajcu przez cały miesiąc październik zbierała na nabożeństwach różańcowych, szkoła w Zabrzu zrobiła zbiórkę, którą prowadziła pani Alicja Podstolec, polscy księża w La Paz, Jadzia Karlak, Ania Nowicka, która kierowała cała akcją w Polsce, ks. Adaś i Kasia Mierzejewska, którzy pozwolili zorganizować całą akcje. Operacja się udała i wszystko ładnie się zagoiło. Nigdy nie zapomnę momentu, jak zabierali moje dziecko na sale operacyjna. 20 listopada już na zawsze zapisze się w mojej pamięci. Krzyżyk na czole, który zdążyłam jej zrobić zanim ją zabrali i potem tylko czekanie, aż wyjedzie z sali operacyjnej. Jak mi ją wywieźli na łóżku szpitalnym powiedziała mi, że dobrze się czuje i potem dodała GRACIAS! Wszystko się udało, operacja przebiegła pomyślnie. To wszystko właśnie dzięki Wam! Przyjaciele! Dziękuję! Piszę o tym dopiero teraz, bo Doris jak już wspomniałam kończy rehabilitację i to już takie oficjalne zakończenie. Jednak nadal potrzebuje modlitwy i wsparcia. I to zawsze proszę.

Czego chcieć więcej? Nie wiem, czy można w ogóle zadawać sobie takie pytanie. Z mojej strony co mogę Wam powiedzieć to SERDECZNE BÓG ZAPŁAĆ! Za wsparcie finansowe, ale przede wszystkim za wszystkie modlitwy, za każda wiadomość, że pamiętacie, że czuwacie, że wspieracie. Dla nas misjonarzy to bardzo ważne.

Ks. Bosko mówił, że dla swoich wychowanków pracuje, że za nich oddałby swoje życie. Tak samo zrobiłabym i ja! Pełna wiary i nadziei…

Pamiętamy o każdym z Was w modlitwie i z serca składamy jeszcze raz

SERDECZNE BÓG ZAPŁAĆ

Karolina i Doris