Etiopia: W Zway czas na weekend.

Kto uważnie śledzi wpisy na blogu zauważył, że w Zway brakuje mu historii oratorium (miejsce nauki, zabawy, modlitwy i pracy dla dzieci i młodzieży).

Dotychczas było życie dnia powszedniego, teraz nadszedł czas na weekend. Sobotnie i niedzielne popołudnia to właśnie czas oratorium. Także w czasie wakacji, ale to jeszcze przed nami i wtedy mamy tu najazd Włochów i Hiszpanów.

Oratorium numer 1 „Wyzwanie”

Niekorzesane, żywiołowe, gwałtowne, męskie!

Pełen entuzjazm. Trzy boiska, kilkaset dzieci i młodzieży, przewaga chłopaków. Dla mnie to sobotnie popołudnia z zajęciami plastycznymi za każdym razem dla ponad 100 dzieciaków, drugie tyle zwykle zagląda przez okna wielkiej auli, bo nie ma technicznych możliwości zorganizować się dla wszystkich.

Tak właśnie kończę sobotę, w wielkim zgiełku. Przekrzykując się z chłopakami w drodze powrotnej czy na pewno przyjdę za tydzień, a w ogóle to do do zobaczenia jutro na drodze!

To oratorium prowadzone przez księży, na terenie ich misji, jednocześnie na terenie ich szkoły. Przede wszystkim to zajęcia sportowe, bo uczestnicy to w większości chłopaki. Animatorami są tutaj aspiranci czyli młodzi mężczyźni, uczniowie szkoły średniej, którzy rozpoznają swoje powołanie, czy chcą zostać braćmi lub księżmi. Poza tym wielu starszych uczniów szkoły Don Bosco.

Generalnie jest aktywnie i radośnie. Jednak bywa też nieprzyjemnie i trudno. Zdarzyło się, że musieliśmy zamykać wcześniej, gdyż „starszyzna” śladem swoich rodziców, rozpoczęła między plemienne walki, więc aby opanować sytuację, jedna strona konfliktu została wysłana do domów. Jednak tak naprawdę czekała pod bramą. Skończyło się tym, że część ekipy trzeba było odwieźć do domów samochodami z obstawą policji, aby ograniczyć ryzyko. Nawet jeśli wydaje się bezpiecznie, wszystko dzieje się w jakimś kontekście, czasem niezależnym od nas. Trudne są te momenty, kiedy takie historie dzieją się pomiędzy naszymi wychowankami. Wielkiej pracy i czasu wymaga zmiana…..

Otratorium numer 2 „Ukojenie”

Kojące, dziewczęce, spokojne

Porównując z sobotą, moje niedzielne popołudnia są prawie jak relaks. Po pierwsze nie jest tak licznie. Na początku krótka rozgrzewka na boisku, ale w bardzo malutkich grupach, prawie jak nie po afrykańsku, koszykówka, siatkówka.

Potem zajęcia plastyczne, albo gry czy puzzle. Ja mam zawsze najmłodszą grupę, starsze dziewczyny wyszywają.

To oratorium prowadzone prze siostry, tylko dla dziewcząt. Animatorkami są dziewczyny „come&see” czyli podobnie jak aspiranci u księży te, które rozpoznają swoje powołanie oraz uczennice starszych klas naszej szkoły i college.

 

W weekendowe popołudnia ulice wokół misji pustoszeją, bo prawie wszystkie dzieciaki i młodzież są w oratoriach. Czy trzeba to bardziej komentować? Chyba nie.