Wrześniowe robótki

Gosia w poprzednim wpisie opisała, jak wyglądał zwyczajny dzień młodzieży i nasz w lipcu i sierpniu. Jednak jak przystało na porządnych obywateli kraju Mongolii, dzieci pierwszego dnia września rozpoczęły rok szkolny .

Dziewczynki w czarno- białych mundurkach, przypominających strój pokojówek, a chłopcy w granatowych marynarkach rozpoczęli wyścig po nową wiedzę. Zmienił się nasz plan dnia i praca w Centrum Don Bosco. Niestety dopiero 10 września, ruszają zajęcia w naszej placówce. Jak zatem wyglądają nasze ostatnie dni?

Pierwszy tydzień tego miesiąca rozpoczęła Msza św. celebrowana przez biskupa z Ułan Bator. Przyjechał do nas w gościnę wraz z innymi gośćmi z Chin oraz Belgii. Bishop Wienczeslaw pochodzi z Wietnamu. Opowiedział, nam o polakach mieszkających w UB oraz o znajomych w Polsce, którzy nie raz zapraszali go do naszego kraju. Teraz jak znajdzie czas to kto wie. „…But there’s too many countries which I’d like to see”- jak to powiedział na swoje usprawiedliwienie. W trakcie obiadu siedzielismy wszyscy w kole. Śmialismy się, żartowaliśmy, słyszeliśmy ciekawe opowieści o tegorocznej pielgrzymce z okazji 20-lecia chrześcijaństwa w Mongolii. Ta niedziela minęła bardzo szybko.

Mimo że skończyłyśmy prowadzenie wakacyjnych zajęć, nie możemy narzekać na nudę. Oratorium zostało przesunięte na wcześniejszą  godzinę. A co robimy wcześniej? Robotnicy skończyli zakładanie kaloryferów. Pozostawało tylko ich sprawdzenie. Pewnego razu na parterze, gdy słuchaliśmy z dziećmi słówka na  dobranoc, kaloryfer zastukał, zasyczał, zapurkał i chlusnął na najbliższe osoby wodą- taki najwidocznej miał grymas. Teraz  tylko je pomalować i problem z głowy. Powiedziałam, że dobrze wiem jak to się robi, ale pracownica (starsza kobieta, która sprząta w Centrum) koniecznie uparła się, że mi pokaże. Zapamiętajcie co teraz napiszę, bo nie wiem czy znacie te sztukę (pani uznała ze jej nie znam oczywiście :D ), więc:  maczam pędzel do miski z farbą, wyciągam go, smaruje brzegi miski, nakierowuję pędzel na obszar malowania i raz i dwa , góra i dół. Kaloryfer biały jak się patrzy (wcześniej był rudawo- brązowy). Wyszkolić kucharkę w gotowaniu polskich kopytek? Nie ma sprawy! Niestety dieta bezmięsna dla Mongoła jest istnym koszmarem ,a więc dużo kluseczek zostało na podwieczorek. Krótkie szkolenie dla pielęgniarki o jednej z metod w fizjoterapii? Luz Blues! Ostatnio w jednym z wpisów wolontariuszki SWMu z Krakowa, Karolina pisała o pieczeniu tortu. Zgadzam się z nią absolutnie- czego to wolontariusz nie robi na misji. Wszystko! Przypomniało mi się jak w Sirenoro skrobałam cement z kafelek łyżką stołową.

Dzisiaj obchodzimy wspomnienie Matki Teresy z Kalkuty. W Darkhanie znajduje się dom Zgromadzenia Misjonarek Miłości. Mieszkają w nim siostry m.in. z Rwandy, Indii i Filipin. Msza św, była bardzo uroczysta. Kończyło ją ucałowanie relikwii błogosławionej Matki Teresy.

Pozdrawiam wszystkich, idę kończyć kopytka .Sporo ich ugotowałyśmy, a z gulaszem- pychotka!

Ania