Uganda: co Bóg dla nas uczynił w czerwcu!
Ostatni, najbardziej intensywny miesiąc mojej misji w Ugandzie dobiega końca. Na tej końcówce zadziało się niemal wszystko. Najpiękniejsze momenty ostatnich tygodni dały taką siłę, że te pojawiające się trudne chwile po prostu dało się pokornie przetrwać i nie zmąciły tych cudnych dni. Ta ostatnia niedziela, jutro się już rozstaniemy! Najwyższa pora dopakować walizki. Pożegnać się i… w drogę, by rozpocząć kolejną misję w ojczyźnie.
Poniżej relacja z tych cudnych, Bożych, czerwcowych dni:
1. The Ugandan Martyrs Day – święto Męczenników Ugandyjskich
Niesamowity dzień! Jeden z najpiękniejszych na całej misji. Do sanktuarium nieopodal nas przybyli pielgrzymi z różnych zakątków świata, by właśnie 3 czerwca razem się zgromadzić i wspólnie wielbić Boga za dar 22 Męczenników Ugandyjskich. Było śpiewanie, tańczenie, klaskanie, skakanie i… afrykańskie piski. Nigdy nie przestanę się dziwić temu, co wciąż mnie spotyka! W tym dniu przy sanktuarium nie można było uświadczyć nawet miejsca do stania. Utknęłam w tłumie. Bez ruchu. Bez nadziei. „Duchu Święty, przydałoby się, żebyś coś zdziałał.” – pomyślałam. I tak za niedługo jakaś afrykańska ręka mnie pochwyciła za dłoń i wydarła z tłumu, inna ręką ochroniarza przeciągnęła i postawiła w miejscu, gdzie za parę chwil zjawili się biskupi z całego świata wraz z relikwiami Męczenników Ugandyjskich. Do tego pozwolili iść na samym końcu procesji. Dreszcze podczas całej Mszy Św.? Zapewnione! Wdzięczność za bycie tam? Nieskończona!
2. Przyjazd ks. Romana i Michała
Tacy goście z Polski mnie odwiedzili. Oznaczało to tylko jedno… jeszcze więcej Bożych akcji. I zadziało się niejedno! A poza tym kręcili nieustannie. Będą filmy!
3. Kojja – polski cmentarz w Ugandzie
W Ugandzie w Kojja jest polski cmentarz! W czasie II wojny światowej zostali tam wysłani polscy Sybiracy. Z chłopcami, ks. Romanem i Michałem pojechaliśmy posprzątać to miejsce i nakręcić film „Co nas łączy?”. A łączy nas… wspólny chleb, który został upieczony w Polsce przez jednego z Sybiraków mieszkającego w Kojja jako małe dziecko. Ks. Roman przywiózł chleb, byśmy mogli wspólnie go spożyć.
4. Palabek ponownie
I ponownie było to niesamowicie poruszające doświadczenie. razem z ks. Romanem i Michałem przeprowadziliśmy około 40 wywiadów z uchodźcami z Sudanu Południowego. Pytaliśmy o ich historie, o to, jak było przed wojną, jak w trakcie, jak Pan Bóg działał i im pomagał. Ciarki miałam, mam i będę mieć za każdym razem, gdy to będę opowiadać innym. Mogłabym opisać wszystkie, każda jest tak samo istotna… Dziś tylko o jednej: przyszedł pan, siadł przed nami, przedstawił się i dodał, że zabijał ludzi. Był żołnierzem, oprawcą… Zabijał i czynił okrutne rzeczy bliźnim. Opowiadał o wszystkim… w pewnym momencie już tylko się modliłam, przestałam słuchać, by nie oceniać. Historię zakończył tym, że przyśnił mu się Pan Bóg i w tym śnie poprosił tego żołnierza, by przestał zabijać. On usłuchał, przestał i po tym wyruszył w stronę obozu w Ugandzie. Dotarł do Salezjan, poznał bliżej Boga, wyspowiadał się, a teraz stara się służyć innym.
Już mam łzy w oczach na samo wspomnienie…
5. Boże Ciało
Boże Ciało w Ugandzie obchodzi się w niedzielę. Z chłopcami przygotowaliśmy ołtarze, kwiaty i drogę, by później wyruszyć razem z Panem Jezusem. Tam też jest procesja, też sypie się kwiaty- w Namugongo chłopcy, też angażują się sąsiedzi. Wspólnie, Bożo i radośnie!
6. Ostatnie dni z chłopcami
Tak, ta ostatnia niedziela! Jutro już się rozstaniemy… jeszcze nie wiemy jak. Dzień perfekcyjny. Chłopcy się tak przygotowali na Mszę Świętą, że aż zapytałam, co się stało. „Aunti, to dla Ciebie?”
A później pożegnalne party aż do upadłego. Było tyle radości, że jeszcze nikt nie zdążył zapłakać, ale jutro…
„What the Lord has done for as, we cannot tell it all.” Nie, nie możemy, ale będziemy próbować!