San Lorenzo – Ziemia Obiecana

Już od trzech tygodni jesteśmy w Peru. Na początku podróż samolotem WARSZAWA – AMSTERDAM – LIMA. Niesamowite przeżycie kiedy leciałyśmy już nad Ameryką Południową i z lotu ptaka widziałyśmy miejsce, w którym spędzimy najbliższy rok. Po załatwieniu wstępnych formalności związanych z dokumentami i kartą stałego pobytu, wyruszyłyśmy z księdzem Samuelem i reprezentacją animatorów z Oratorium w San Lorenzo w podróż do amazońskiej dżungli.

Peru_SanLorenzo_bkozak_lima2

Nasza podróż trwała prawie pięć dni. Trasę z Limy do Yurimaguas, gdzie kończą się drogi, pokonaliśmy w 28 godzin. Na początku zaskoczył nas przedziwny system załadunku bagażu, w jednym miejscu nadaliśmy je, następnie pracownicy zapakowali je na wózek i ruszyli w nieznanym nam kierunku. Okazało się, że transportują je w zupełnie inne miejsce, z którego wyruszył nasz autokar. Najpierw trasa wiodła przez Andy, później przez dżunglę, gdzie drogi w niektórych miejscach były uszkodzone, a ostrzeżeniem, że brzeg drogi jest niestabilny były drewniane paliki oplecione taśmą z napisem „niebezpieczeństwo”. Oczywiście klakson był w stałym użyciu, by ostrzec kierowców z naprzeciwka, niewidocznych na licznych zakrętach. Kiedy dotarliśmy do Yurimaguas, okazało się, że nie ma żadnej łodzi, która płynęłaby do San Lorenzo. Transport miał być w piątek, więc spakowani rano ruszyliśmy do portu, jednak okazało się, że w ten dzień nic nie płynie, chociaż na tablicy widniał napis „Dziś o 7.00 –San Lorenzo”.

Peru_SanLorenzo_amatejko_tablica informacyjna

Następnego dnia do portu udaliśmy się już o 5.30, by wypłynąć o 7.00 zgodnie z napisem na tablicy. Powoli uczymy się, że w Peru teraz nie zawsze oznacza teraz, a dziś to jutro. Na szczęście po 11 godzinnej podróży przez rzeki Huallaga i Marañon dotarliśmy do San Lorenzo.Peru_SanLorenzo_bkozak_Marañon

Podczas naszej podróży w głowie miałyśmy 40-letnią wędrówkę Izraelitów przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Dla nas, europejek, te 5 dni podróży było nowym doświadczeniem i zasmakowaniem życia Peruwiańczyków. Po długiej podróży my też dotarłyśmy do „naszej Ziemi Obiecanej – San Lorenzo”, gdzie przez rok będziemy pracować w oratoriach, na placówce misyjnej, prowadzonych przez salezjanów.

Zostań wolontariuszem misyjnym

Ania Matejko

Peru_SanLorenzo_bkozak_portSanLorenzo