Palestyna (Betlejem): Wspólne kolędowanie

Przed wyjazdem moi koledzy śmiali się, że wyruszam na krucjatę. Odpowiadałem im z uśmiechem na twarzy, że rzeczywiście w czasie Mszy św. posłania niosłem flagę, która przypominała barwy krzyżowców. Czym jest jednak rzeczywiście misja w Ziemi Świętej, krainie którą wybrał sobie Bóg i która wedle Biblii opływa w mleko i miód?

Słyszałem od znanych mi autorytetów kapłańskich, żeby unikać w życiu duchowym przesady. Wyczytałem u św. s. Faustyny, że Pana Boga należy szukać tak blisko jak to tylko możliwe, a nie gdzieś w oddali. Jeden ze wspomnianych księży ironicznie komentował wiernych, którzy ciągle gdzieś jeżdżą: na jakieś rekolekcje, pielgrzymki, spotkania modlitewne szukając nie wiadomo czego. Postanowiłem więc sobie, że mój wyjazd spędzę niemal w całości w Betlejem i ograniczę wszelkie nawiedzanie biblijnych miejsc do minimum.

Po pierwszym tygodniu wolontariatu należało stwierdzić, że nic z tego nie wyszło. Siostry zabrały mnie i obecnych tu kleryków do Galilei, a następnego dnia w imię posłuszeństwa Siostrze przełożonej zgodziłem się na podróż do Jerycha, nad rzekę Jordan i Morze Martwe. Czy zbliżyło mnie to do Pana Boga, albo wpłynęło lepiej na moja misję? Myślę, że tak; ot tyle o ile nauczyłem się lepiej funkcjonować w Kościele; Kościele jakim jest też dla mnie betlejemski Dom Pokoju, w którym gospodyniami są siostry Elżbietanki.

  

Siostry Elżbietanki i wspólne posiłki w Domu Pokoju w Betlejem.

 

Droga z Jerozolimy do Jerycha jest niewątpliwie bardzo ciekawa z uwagi na niezwykły krajobraz Pustyni Judzkiej. Przywodzi ona jednak na myśl przede wszystkim historię Miłosiernego Samarytanina. Sama parabola zostawia nam wierzącym pytanie o to kto jest moim bliźnim? Rozważanie na ten temat ma odbywa się gdy w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu słychać głosy z pobliskich meczetów, a pracę dzielić trzeba z muzułmaninem, który budzi więcej sympatii niż niejeden brat w Chrystusie Panu. Na myśl przychodzą mi słowa z uroczystych Eucharystii zaczerpnięte z Ewangelii o narodzinach naszego Pana w Betlejem: „Chwała za wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”.Przykład Samarytanina na drodze z Jeruzalem uzmysławia mi dodatkowo, że absolutnie każdy jest moim bliźnim i w każdym niezależnie od narodowości, rasy i wyznania powinienem móc zobaczyć Chrystusa.

Czas miesięcy wakacyjnych w Domu Pokoju to czas wielu wyzwań. Nasze dzieci przebywają na wakacjach w Polsce, tutaj jest więc odpowiedni moment na wszelkie remonty, na malowanie ich pokoi i sprzątanie. Jednocześnie przybywają tutaj goście z Polski, którzy w wakacje pielgrzymują do Ziemi Świętej. W ramach tego pielgrzymowania klerycy, którzy zatrzymali się u nas, mają okazję lepiej zrozumieć biblijne historie. Obecnie natomiast Dom Pokoju gości kilkanaście super dziewczyn, które rozważają wstąpienie do zakonu sióstr Elżbietanek.

Awaria wody i nasz wspólny środek transportu.

 

Dla mnie, jak już napomniałem, jest to czas nauki w tworzeniu naszego betlejemskiego Kościoła; Kościoła, który jest wspaniały, chodź nie idealny; gdyż samemu mi bardzo daleko do jakiegoś ideału. W czasie codziennej pracy mam możliwość uczenia się czym jest wyrozumiałość i cierpliwość (oczywiście także wobec siebie samego). Gdy poznaję coraz więcej wad moich Braci i Sióstr, z którymi dzielę obowiązki jestem  wstanie uczyć się w tej Wspólnocie prawdziwej miłości, która nie jest łatwa, ale do której wzywa nas nasz Pan.

 

Kaplica Dzieciątka Jezus i wspólna modlitwa.

 

Wierzę mocno, że tak jak do maleńkiego i niepozornego Betlejem zagościł Chrystus, tak również przez prostotę, pokorę i uniżenie będę mógł zanieść pokój do serc postawionych na mojej drodze Bliźnich. Pomagają mi w tym słyszane (prawie) codziennie ukochane przeze mnie kolędy przypominające mi najpiękniejszy czas w roku jakim jest Boże Narodzenie.