Mk 16, 15-18

Wolontariusz spogląda w dół. Chwyta w dłoń prawdopodobnie coś drewnianego, w moim przypadku metalowego. Ściska to z całej siły. Zamyka oczy. Modli się…

Pisałam wcześniej czym z Gosią zajmujemy się w placówce misyjnej w Darkhanie. Wspominałam o zajęciach z angielskiego, warsztatach, oratorium, a nawet o pracy fizycznej. Wieczorami po wspólnej modlitwie z młodzieżą słuchamy słówka na dobranoc. I ja kilkakrotnie miałam okazję powiedzieć coś od siebie. Pewnego wieczoru opowiadałyśmy o wolontariacie salezjańskim. Czym się zajmujemy, co robimy w Polsce i za granicą. Pod koniec wypowiedzi dodałam, że jesteśmy nie tylko wolontatriuszami, ale jako chrześcijanie jesteśmy również misjonarzami. Pokazałam swój krzyż misyjny.

Młodzież, która przychodzi na oratorium jest ochrzczona. Zajęcia prowadzimy dla dzieci, które są ateistami bądź wyznają buddyzm. Na English and Drawing Camp bez słówka na dobranoc nigdy nie kończyliśmy dnia. Była to świetna okazja, by opowiedzieć o Don Bosco i salezjanach. Pod koniec obozu opowiedziałyśmy więcej o naszej wierze, by dzieci poznały nas bliżej i by wiedziały dlaczego, na przykład, przed posiłkiem wykonujemy znak krzyża. Po powrocie do Darkhanu zachęcałyśmy je, by po zajęciach przychodziłi na czas oratorium.

“Widzisz Nare? Ona po prostu chłonie nasze słowa”. Nara ma 16 lat. Bardzo utalentowana młoda dziewczyna, która nie raz zarecytowała nam wiersz (nie ważne że po mongolsku) lub zagrała coś na pianinie (rozstrojone, stoi w sali do nauki). Nasza mała akcja ewangelizacyjna trwała nadal. Nara zaczęła przychodzić do Centrum, brała udział w wieczornej modlitwie. Myślałam wtedy: to już sukces.

W tym tygodniu, gdy szliśmy na Msze, szesnastolatka siedziała na murku pod Don Bosco Centre. Zapytałam czy nie chciałaby pójść z nami. Zgodziła się z dużym entuzjazmem. Uwierzcie mi że nauka znaku krzyża i słuchanie jak młoda osoba, tak niewiele młodsza ode mnie stara się z lekkim opóźnieniem powtarzać modlitwę, jest bezcennym uczuciem.

Pomalutku zbliżamy się do daty powrotu do Polski. Myślę, że jeśli miałam przyjechać tutaj dla tej właśnie dziewczyny, by dać jej świadectwo naszej wiary to cieszę się, że tu jestem.

Ania