I tak od 25 lat…

25 lat temu w Sierra Leone pojawili się pierwsi Salezjanie. Od tego czasu powstało tutaj wiele inicjatyw mających wspierać młodych ludzi – w duchu księdza Bosko.

Pierwsza placówka powstała w Lungi – miasteczku położonym po przeciwnej do Freetown stronie zatoki Sierra Leone, gdzie znajduje się międzynarodowy port lotniczy.Od początku swojej działalności Salezjanie skupili się tutaj na ewangelizacji, tworząc wspólnoty modlitewne i edukacji zakładając szkoły. Już na początku działalności wybudowano dom dla wspólnoty i oratorium. Salezjanie w Lungi stanowili jedyną religijną kongregację, jaka pozostała w Sierra Leone podczas wojny. Pozostałe wycofały się ze swoich placówek w obawie przed rebeliantami. Salezjanie, z racji bliskości lotniska i znajomości z jego zarządem, byli chronieni przez wojsko.Obecnie prowadzą tutaj 7 szkół podstawowych, gimnazja i szkoły średnie. W niektórch z nich prowadzone są też oratoria. Jednak Salezjanie w Lungi sprawują przede wszystkim posługę kapłańską w kilku wspólnotach zamieszkujących tereny wokół Lungi (kościół Maryi Wspomożycielki, św. Jana, Maryi Matki, św. Anny).

Dwanaście lat po powstaniu placówki w Lungi, pod koniec wojny, Salezjanie zaczęli również działać we Freetown. Skupili się jednak na innym obszarze działania niż w Lungi – założyli dom dla chłopców z ulicy. Pierwsza grupa liczyła 65 chłopców, doświadczonych przeżyciami z trwającej wciąż wojny. Jeszcze w 1999 roku rebelianci nawiedzili Freetown zabijając wielu ludzi i pozostawiając liczne zniszczenia. Niektórzy z chłopców, którzy zamieszkali w domu salezjańskim, sami byli tzw. „dziećmi – żołnierzami”. Pierwszy dom był wynajmowany. Dopiero po kilku latach udało się kupić budynek szkoły, położony blisko centrum miasta przy Fort Street 37, zupełnie zniszczony, spalony przez rebeliantów. Przez lata trwały i wciąż trwają rozbudowy i przebudowy – próby wyrwania z tego bardzo ciasnego miejsca odrobiny przestrzeni dla chłopców i salezjanów. Z domem dla chłopców z ulicy, czyli Don Bosco Fambul, związane jest wiele innych inicjatyw: Don Bosco Mobil, czyli autobus, który 4 razy w tygodniu wyjeżdża na ulice Freetown, aby gromadzić dzeci z ulicy organizując im różne aktywności, dając podstawową opiekę medyczną, jedzenie, a przede wszystkim starając się przywrócić je rodzinom; Crisis Line – 24-dobowe doradztwo dla dzieci i młodzieży będących ofiarami przemocy fizycznej, psychicznej, seksualnej; oratorium, treningi umiejętności zawodowych dla młodzieży, dom dla dziewcząt w szczególnej sytuacji (Girls’ Shelter). Oprócz Don Bosko Fambul założona została również parafia św. Augustyna oraz przedszkole i szkoła podstawowa, położone w innej dzielnicy miasta, gdzie również funkcjonuje oratorium – miejsce naszej obecnej pracy.

Jest to chyba idealny moment do tego żeby wspomnieć kilka słów o wspólnocie salezjańskiej z którą żyjemy i mieszkamy w domu przy Fort Street 37. Dyrektor wspólnoty i proboszcz parafii, ksiądz Jose Ubaldino Andrade, jeden z pierwszych Salezjanów, którzy przybyli do Freetown jest z pochodzenia Wenezuelczykiem. Podobno nie lubi spać, więc pracuje do późna w nocy spoglądając przy tym na programy kulinarne. Jedno jest pewne – uwielbiany jest przez wszystkie dzieci. Brat Lothar Wagner dyrektor Don Bosco Fambul, właściwa osoba na właściwym miejscu. Jak każdy Niemiec lubi mieć wszystko poukładane. Rządzi placówką pewną ręką, co w kulturze Sierra Leone nie zawsze jest dobrze postrzegane – czasem ma się przychylną prasę a czasem… lepiej nie otwierać gazety. Brat Francis Berisie – najszczuplejszy i najsilniejszy spośród wszystkich mrówek w mrowisku. Na jego głowie jest pilnowanie, aby w całym domu nikomu niczego nie zabrakło: jedzenia, czystej pościeli, wody itp., choć w Ghanie, skąd pochodzi, był nauczycielem w szkole zawodowej. Brat George Tekyi, kolejny przedstawiciel Ghany, jest z nami od niedawna i już zdążył nas opuścić na długi czas. Wszystko przez problemy zdrowotne: obecnie przebywa w Ghanie, lecząc swoje oczy. Kiedy wróci mamy nadzieję, że będzie kontynuował swoją pracę z młodzieżą w DBF. Nie możemy zapomnieć o księdzu Matthew Adetiloye, który pracował we Freetown przez 2 lata, a we wrześniu powrócił do rodzinnej Nigerii, gdzie przejął nowe obowiązki: z pomocnika proboszcza stał się proboszczem, dyrektorem oratorium i osobą odpowiedzialną za formację młodzieży.

sierraleone_piedel_2011-12-10_2

Obchody 25. rocznicy działalności Salezjanów w Sierra Leone przypadły na dni od 14 do 19 listopada 2011 roku. Zostały one otwarte konkursem „piłkarzyków”, do którego każdy oddział Don Bosco wystawił swoich zawodników: wychowankowie DBF, chłopcy z Don Bosko Mobil, oratorium przy Fort Street i nasze, przyparafialne oraz Girls’ Shelter. Konkurs trwał 2 dni – eliminacje i rozgrywki finałowe. Spośród 125 uczestników, dwóch z naszych parafialnych reprezentantów dotarło do półfinałów, a puchar zdobył jeden z nich – Moses. Dla każdego z półfinalistów przygotowano rower jako nagrodę indywidualną i stół do gry w piłkarzyki dla oddziału, który reprezentowali. Dzięki temu w naszym oratorium przybyły 2 nowe stoły. Stało się jednak coś więcej niż tylko pojawienie się nowego sprzętu – ta nagroda ma dla naszych chłopców ogromne znaczenie. Znaczenie własnego wkładu, jaki wnieśli w oratorium i to, o co tak bardzo walczymy podczas codziennej pracy – poczucie, że to ich własność, o którą należy dbać i ją szanować.

Kolejnym punktem programu było Don Bosco Forum. Był to cały dzień poświęcony na wykłady, dyskusje, warsztaty, których głównym tematem były prawa dziecka oraz problemy i wyzwania wiążące się z pracą z dziećmi i młodzieżą. Podobnie jak podczas konkursu w piłkarzyki, każdy oddział związny z DBF zaprosił swoich przedstawicieli do udziału w tym wydarzeniu. Ciekawym momentem forum było wystąpienie pani prawnik, która na codzień zajmuje sie sprawami „dzieci – więźniów”, prowadząc fundację na ich rzecz. Zadadniem fundacji jest docierać do nieletnich, którzy mają konflikt z prawem i zapewniać im opiekę prawną. Razem z nią gościliśmy 4 chłopców, którzy sami przebywali w więzieniu (jeden przez ponad 9 miesięcy) i dzięki pomocy fundacji udało im się je opuścić. Na zakończenie dnia wystąpiły grupy dzieci i młodzieży ze swoimi programami artystycznymi, a finalny występ należał do lokalnej grupy teatralnej, która pokazała się ze strony muzycznej, aktorskiej i tanecznej.

Kolejny dzień był dniem poświęconym wolontariuszom. Obecnie we Freetown przebywa pięcioro wolontariuszy zagranicznych: my (z Polski) oraz troje z Włoch, czyli Paolo oraz małżeństwo, które przyjechało na początku listopada: Giorgio i Agnese. We Freetown to jednak nie wolontariusze zagraniczni stanowią siłę, ale miejscowi, których jest w DBF pięcioro. Są to jedyni wolontariusze lokalni w całej inspektorii zachodnioafrykańskiej, czyli w Liberii, Nigerii, Ghanie i Sierra Leone. Wspomniana dziesiątka, razem z naszymi gośćmi: wolontariuszem Michałem oraz księdzem Piotrem (oboje pochodzący z Polski, pracujący w Ghanie) pojechaliśmy na plażę, aby porozmawiać o radościach, trudnościach i wyzwaniach, jakie napotykamy w naszej posłudze. Był to też czas na głębsze zapoznanie się z polityką inspektorii dotyczącą właśnie wolontariuszy.

sierraleone_piedel_2011-12-10_3

W czwartek przygotowaliśmy chwilę refleksji – Adorację Najświętszego Sakramentu dla parafian. W Sierra Leone nie jest to częsta praktyka, więc skupiliśmy się w rozważaniach na sensie adoracji. Piątek natomiast był dniem głównych obchodów 25-lecia. Razem z trzydzieściorgiem młodych ludzi z parafii, wychowankami DBF i jego pracownikami pojechaliśmy do Lungi, miejsca, gdzie pojawili się pierwsi w Salone Salezjanie. O 10.30 rozpoczęła się uroczysta Msza Święta z udziałem dwóch biskupów sierraleońskich oraz kilkunastoma zaproszonymi z całej inspektorii księżmi. Po Mszy Świętej, już tylko w gronie naszych młodych z parafii zjedliśmy obiad (granat soup z ryżem ) a po nim rozpoczął się „międzynarodowy konkurs piosenki” – czyli śpiewanie w języku krio, polskim, włoskim i hiszpańskim. Konkurs piosenki przerodził się w prawdziwą walkę między płciami – chłopaki przeciw dziewczynom – kto zaśpiewa ładniej, bardziej dynamicznie i przekrzyczy przeciwnika. Walkę przerwało rozpoczęcie meczu piłki nożnej: Don Bosco Fambul vs Youth Centre Lungi. Niestety reprezentacja z Freetown przegrała 1:5. „Nasi” chłopcy z parafii zrehabilitowali się jednak na boisku, kiedy w oczekiwaniu na prom rozegrali mecz z miejscowymi z Tagrin (wiosce, skąd odpływają promy łączące Lungi i Freetown).

Aż do niedzieli trwały jeszcze spotkania księży z całej inspektorii. Obchody były dobrą okazją do spotkania się ich wszystkich i porozmawiania o bieżących sprawach.

Podczas wszystkich uroczystości wiele się mówiło o tym, co Salezjanie zrobili podczas tych 25 lat swojej posługi: wybudowane szkoły, kościoły, liczba dzieci zreunifikowanych do swoich rodzin z ulic, liczba dzieci, które ukończyły salezjańskie szkoły i rezultaty, jakie osiągają w ogólnokrajowych egzaminach (najlepsze ze szkoły średniej św. Augustyna w Lungi), liczba osób jakie przeszły szkolenia umiejętności zawodowych, jakie uzyskały pracę dzięki pomocy Salezjanów, liczba udzielonych konsultacji telefonicznych i interwencji domowych w kryzysowych sytuacjach, liczba dzieci i młodzieży, jaka przewija się codziennie przez oratoria i wiele, wiele innych. Jednak praca Salezjanów to nie tylko to, co widać na zewnątrz, co można wyrazić w liczbach. To przede wszystkim docieranie do ludzkich serc ze Słowem Bożym. Szczególny wyraz ma to w kraju w 60% muzułmańskim, a w 30% zdominowanym przez rodzime wierzenia. Tylko 10% ludności to chrześcijanie, z czego katolicy stanowią tylko niewielki odsetek. W jedną z minionych niedziel zobaczyliśmy owoc posługi ewangelizacyjnej Salezjanów: szesnaścioro katechumenów, którzy zostaną ochszczeni podczas najbliższych Świąt Wielkanocnych. Kilkoro z nich to ludzie już w podeszłym wieku, wielu to muzułamnie. Widząc dobro jakie dzieje się w miejscach, gdzie działają Salezjanie, miejscowi kojarzą je nie tylko z wymiarem ludzkim, ale z wiarą, z Chrystusem. I chcą włączać się w to dobro, chcą należeć do kościoła katolickiego. Czasem spotykaliśmy się z opinią, że w innych kościołach i wyznaniach brakuje tego, co odnajdują oni w wierze katolickiej – wychodzenia naprzeciw ludzkim problemom i słabościom. Uczynki miłosierdzia świadczone przez Salezjanów mówią najwięcej o nauce Chrystusa, i za nią, w takiej właśnie postaci, ludzie chcą podążać.

sierraleone_piedel_2011-12-10_4