„Czym prędzej się wybierajcie, do Betlejem pospieszajcie…”

„Czym prędzej się wybierajcie, do Betlejem pospieszajcie…”

Chociaż za oknami ponad 30 stopni (przynajmniej u nas) i do grudnia jeszcze daleko, to właśnie kolędy przychodziły nam wczoraj do głowy najbardziej naturalnie. A wszystko za sprawą wyprawy do Betlejem, gdzie doszliśmy prawie na własnych nogach. Mieliśmy okazję nie tylko pomodlić się w miejscu narodzin Pana Jezusa, ale też zetknąć się z Palestyńczykami po drugiej stronie granicy z Autonomią. I tu doświadczenia mieliśmy bardzo różne – od oszukania nas przez kierowcę (trochę przepłaciliśmy…), poprzez pyszny obiad w Betlejem (humus, falafel, pita i inne miejscowe specjały – mniam mniam ), aż do poznania niesamowitego człowieka – Rony’ego i jego rodziny… Rodzina ta prowadzi sklep z pamiątkami (gorąco polecamy!) od wielu, wielu lat i jest jedną z nielicznych już rodzin chrześcijańskich w Palestynie. Rony okazał się dobrym znajomym naszych sióstr, który ma „kochana Polska blisko serca” – kocha Polskę i Polaków, świetnie mówi w naszym języku. Potrafi też pięknie śpiewać po polsku kolędy Rony tak przejął się naszą niemiłą przygodą z kierowcą, że sam załatwił nam jak najtańszy powrót do Jerozolimy. Zaoferował też wszelką pomoc przy jakichkolwiek innych wycieczkach po terenach Autonomii. Okazał nam wielką życzliwość i przyjął nas naprawdę z otwartym sercem. W rezultacie więc początkowo niemiłe doświadczenie zaowocowało poznaniem bardzo wartościowego człowieka, którego postawa zrobiła wrażenie chyba na nas wszystkich… Oby więcej takich ludzi! 

Dzisiaj już spokojnie – cały dzień pracowaliśmy w domu, sprzątając wszystko przed przyjazdem dzieci. Ich powrót coraz bliżej – od poniedziałku nowy rok szkolny… Czekamy z lekką niepewnością, ale i radością 

Ala