Ryż z mlekiem

Godzina 15- Kasia, Paulita (moja rowiesniczka- zaangazowana w parafialna grupe mlodziezowa), Padre Horacio (argentynski misjonarz, ktory 20 lat spedzil w Angoli) i ja, zwarci i gotowi czekamy pod domem pani Irene, ktora zgodzila sie na udostepnienie swojego podworka na sobotnie popoludnie. Dlaczego?

Wraz z hermana Maxi wyszlysmy z inicjatywa zgromadzenia dzieci z naszego osiedla i zachecenia ich do wspolnej zabawy. D.CZ. (Drodzy Czytelnicy), nic prostszego, prawda? Przeciez kazdy maluch lubi troche sie wyszalec, pobiegac, poskakac- spedzic czas z rowiesnikami podobnymi sobie.

Wyobrazcie sobie, ze mialam okazje zwatpic w swoja teorie. Zaloze sie, ze Wy, D.CZ., rowniez byscie zwatpili. Nikogo nie bylo. N i k t nie przyszedl. Pustka. Dwie kury i my. Niezla ekipa, hm?

Troche speszona i podlamana zaczelam sie zastanawiac jak zachowac sie w zaistnialej sytuacji. Pierwsza mysla, przyznam szczerze, byla UCIECZKA. Na zaplanowanie tego dnia poswiecilismy sporo czasu i energii, a teraz co? Nici…
Wraz z brudnym piachem ulicznym ulotnil sie caly moj zapal i pewnosc siebie. Poczulam sie jak mala dziewczynka, z ktora nikt nie chce sie bawic. Raz, dwa, trzy.. Zamykam oczy i staje sie niewidzialna.

Eeeeee, halo! Co za tchorz, tfe, nieladnie!
Salezjanom to by sie nie spodobalo.

Trzy, dwa, jeden. Patrze, a tam wielki gar ryzu gotujacego sie z mlekiem i usmiechniety Padre Horacio z kowbojskim kapeluszem na glowie. Od razu szybko przebiega mi przez glowe: “¡Tranquilo no mas!”(Spokojnie!) przeciez wszystko bedzie d o b r z e!

I BYLO.

Godzina 16.30- zza winkla wychylaja sie niesmialo trzy rozczochrane glowy. I juz wiem: D.CZ., tutejsze dzieci, zupelnie tak jak ich rodzice spoznialstwo maja we krwi. Wszystko jasne!
Z kazda minuta coraz wiecej rak siega po flamastry, zeby napisac na kolorowej tekturce swoje imie, po czym dumnie zawiesic ja na szyji. Piec. Siedem. Dwanascie. Trzydziesci. Szybko licze nowe twarze i staram sie dopasowac do nich imiona, czasami dyskretnie zerkajac na karteczke. Po wspolnej modlitwie i gromkich brawach dla Pana Boga zaczynamy wspolna zabawe. Bylo niesamowicie, sami zobaczcie..

Magda