Boliwia, Tupiza: Nauka w karnawale

Zwykle w Boliwii 1 lutego po dwumiesięcznych wakacjach dzieci wracają do szkolnych ławek, w tym roku jednak jest inaczej. Zamiast pośpiesznego szukania mundurków i pakowania plecaków, codziennie włączamy platformy do wideokonferencji, żeby uczestniczyć w lekcjach online.

Plany vs rzeczywistość

Z końcem stycznia zaczęliśmy intensywne przygotowania do szkoły. Naszym głównym zadaniem było rysowanie niezliczonej ilości „karatul”, czyli niewielkich obrazków z nazwą konkretnego przedmiotu, które umieszcza się na początku zeszytów. Co ciekawe, wygląd zeszytów jest oceniany przez nauczycieli aż do ostatniej klasy szkoły średniej.

Jednocześnie zastanawiałyśmy się, jak będziemy wykorzystywać czas wolny, gdy dzieci już pójdą do szkoły. Niemal do końca miałyśmy nadzieję, że zajęcia odbywać się będą stacjonarnie. Szczególnie, że tak by było o wiele łatwiej nadrabiać zaległości i przyswajać nowy materiał. Rzeczywistość okazała się jednak inna.

Szkoła online

Platformy używane w Boliwii do zdalnego nauczania niewiele różnią się od tych, z których korzysta się w Polsce. Większość lekcji odbywa się przez zoom lub google meet. Do przekazywania wszystkich niezbędnych informacji służą grupy tworzone przez nauczycieli na WhatsAppie. Właśnie w tych grupach codziennie pojawiają się linki do zajęć oraz niezliczone ilości prac domowych. Czasami organizowane są zdalne zebrania dla rodziców, w których uczestniczymy.

Plan dnia

Każdy dzień razem z Magdą i siostrami rozpoczynamy Mszą św. Po śniadaniu, o godzinie 9 idę razem z moją grupą do sali, żeby przygotować się do lekcji. Mam pod opieką sześcioro dzieci z 4 klasy podstawówki. O godzinie 10 na ok. 2 godziny włączamy się na zajęcia, z których prawie połowa schodzi na sprawdzaniu pracy domowej. Nie brakuje śmiesznych incydentów: ostatnio w czasie odpytywania jednej z dziewczynek zaciął nam się internet i wyrzuciło nas z zooma. Wszyscy (których nauczyciel nie zdążył zapytać) odetchnęli z ulgą.

Nie tylko nauka

Wypełnianie obowiązków szkolnych zajmuje nam bardzo dużo czasu. Na szczęście nie brakuje momentów zupełnie z nauką niezwiązanych. Początek lutego to końcówka karnawału, a więc doskonała okazja do świętowania. W Boliwii poniedziałek i wtorek przed Wielkim Postem są oficjalnie wolne od pracy. Jak obchodziliśmy te dni w domu dziecka?

W poniedziałek, po uroczystym obiedzie, dzieci zaprezentowały tańce narodowe. Każdy pokój przygotował piękne i kreatywne przebrania. Potem był czas na zabawę i jedzenie usmażonych przez nas rano faworków.

Wtorek bardzo przypominał polski Lany Poniedziałek, tylko na troszkę większą skalę. Na ulicy widziałyśmy ludzi wylewających na przechodniów wiadra wody z samochodów. W naszym domu odbyły się małe zawody z konkurencjami z wodą oraz gra w podchody. Słońce zdecydowanie sprzyjało „bitwie wodnej”, po której nikt nie pozostał suchy.

Co jeszcze świętowaliśmy?

Tłusty Czwartek nie należy tutaj do tradycji, ale teraz w Tupize jest tylu Polaków (dwóch księży, dwie siostry i dwie wolontariuszki), że aż żal by było nie uczcić tego święta. Siostry usmażyły ponad 160 pączków, więc spokojnie dla wszystkich starczyło po kilka sztuk.

W ramach walentynek obchodziliśmy dzień przyjaźni. Wywiesiłyśmy koperty z imionami wszystkich mieszkańców naszego domu, do których przez cały dzień można było wrzucać miłe listy czy laurki. Dzieci bardzo szybko wzięły się do pracy, tworząc prześliczne dzieła. Wieczorem, po kolacji, otworzyliśmy nasze koperty. Takie proste rzeczy mogą dać tyle radości :)

Na koniec

Zaczął się Wielki Post. Dla mnie zupełnie inny, może nawet trudniejszy niż zwykle. Chciałabym w tym czasie szczególnie prosić was o modlitwę w intencji naszych podopiecznych z domu dziecka i wszystkich misjonarzy.

Z Bogiem +