Boliwia: Bóg spełniający marzenia
Padre nuestro, que estás en el cielo,
santificado sea tu Nombre;
venga a nosotros tu reino;
hágase tu voluntad
en la tierra como en el cielo
Tak rozpoczynam każdy dzień, ostatniego tygodnia w Polsce, ćwicząc przy okazji język hiszpański :)
Rozważając tajemnice radosne Maryja pokazuje mi jak Ewangelia wypełnia się w moim życiu!
Tajemnica I: Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie – ROZESŁANIE
1000 myśli/ sekundę! Składanie podania o misję, decyzje, uroczyste rozesłanie… I moja odpowiedź „tak” na powołanie od Pana Boga. Słyszę tysięczne pytanie, tym razem od pani kasjerki z banku: Nie boi się pani?? – Ciekawe czy ktoś zadał Maryi takie pytanie po zwiastowaniu przez anioła :)
Moja odpowiedź brzmi: Nie boję się! – bo to Bóg mnie tam posyła i ciągle powtarza: „Nie bój się”. To słowa, które występują w Piśmie Świętym aż 365 razy. A przecież nie ma nikogo, kto troszczy się o mnie bardziej niż On! :)
Tajemnica II: Nawiedzenie Świętej Elżbiety – DOM SAMOTNEJ MATKI W COCHABAMBIE
Maryja również zmierzała do ciężarnej kobiety…
Codziennie dostajemy zdjęcia od siostry Teresy (siostry albertynki, która nas przyjmuje), na których widnieją młode Mamy z podpisem: czekamy! Mamy to szczęście w Polsce, że podstawową opiekę otrzymujemy w szpitalu, ale też od grona bliskich, dla których nowe życie to błogosławieństwo. W Boliwii młode kobiety niestety zostają z tym same. A taką informację otrzymałyśmy dzisiaj:
Wczoraj byłam na usg z Vivian, mieszka na drugim końcu Cochabamby, potrzebuje wsparcia, chociaż ma męża.
W dzień naszego przyjazdu Vivian urodzi bliźniaki! – już 1 misja przed nami! :)
Tajemnica III: Narodzenie Pana Jezusa – NOWE ŻYCIE
Każde życie to dar. Myśląc o tych boliwijskich maleństwach, widzę też Jezusa, urodzonego w stajence i czuję, jak Bóg ustanawia nas opiekunami tych dzieci. Wiem też, że to ogromne wyzwanie. W końcu, co my możemy im zawieść oprócz rąk gotowych do pracy i kochającego serducha? A może nic więcej tam nie potrzeba? :)
Tajemnica IV: Ofiarowanie Pana Jezusa – RODZINA
Maryja ofiarowała wszystko co miała najcenniejsze Bogu. Wiem, że dla moich rodziców moja misja jest również ogromną ofiarą. Ale nie tylko dla rodziców, bo codziennie przy jednym stole siedzi koło mnie sześcioro rodzeństwa, nie mówiąc już o dziadkach, ciotkach i całej gromadce znajomych ze studiów, ze wspólnoty i duszpasterstwa… Jestem przekonana, że ich misja tutaj jest o wiele większa. I właśnie dlatego to jest tak niesamowite Boże dzieło! Bo wiem, że to nie są moje misje – to są NASZE misje :)
Tajemnica V: Odnalezienie Pana Jezusa – ….
Co ja odnajdę na misjach? Tego nie wiem, ale ta tajemnica sprawia, że jeszcze bardziej nie mogę się doczekać wyjazdu :) Pozostaje mi tylko ufać i jak Maryja „rozważać” te wszystkie sprawy w swoim sercu. Myśl, która nieustannie towarzyszy w moich przygotowaniach to: Pan Bóg spełnia marzenia. On jest dobrym Bogiem, który faktycznie może wszystko. Bo przecież, jeszcze 5 lat temu nigdy w życiu nie uwierzyłabym, że pokonam 10 934 km przez Ocean Atlantycki, żeby służyć komuś jako (jeszcze niedoszły) fizjoterapeuta.
Walizki spakowane – no to GO! :)