Szkiełko i oko

Po powrocie do parafii rozpoczęłam nowe warsztaty – fotograficzne.  Codziennie jako uczestników  wybieram trzy nowe osoby z pośród animatorów oraz dzieci. Warsztaty odbywają się w zakrystii, którą codziennie specjalnie otwiera kościelny, ponieważ nie ma innego cichego i spokojnego miesjca w parafii.

Siedzimy na stole lub krzesłach i objaśniam działanie aparatów. Następnie rozdaję każdemu uczestnikowi tematy, na które ma zrobić zdjęcia. Tematów jest 17 i wszystkie są związane z historią rodziny dziecka, jego własną lub państwa. Na koniec dnia każdy dostaje aparat i może iść robić zdjęcia. Czas oddania aparatów to godzina 12 następnego dnia, kiedy to rozpoczyna się już Summer Camp. Czasami jednak czekam godzinę lub dwie godziny na dziecko, które ma oddać aparat, ponieważ niektórzy nie mają zegarków i często poprostu nie wiedzą, że już muszą iść na spotkanie. Wybieram uczestników z pośród osób, które już znam. Także wiem, że  mogę im ufać i wiem, że mają wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia oraz dobrze znają angielski.

Rozpoczęłam też przeprowadzanie wywiadów na temat życia dzieci i młodzieży i ich rodzin na postawie zdjeć, ponieważ zdjęcia są tylko materiałem wywoławczym  do głębszej refleksji.  Muszę przyznać, że historie nieżadko są zaskakujące, wręcz niesamowite. Zawikłane więzy pokrewieństwa, odrzucenie ze strony rodziny, życie na ulicy, praca w dzieciństwie na zapłacenie za szkołę dla siebie i swoich braci, codzienne chodzenie po wodę do rzeki. To tylko, niektóre z jakże częstych w tym kraju sytuacji, a ktore przydażyły się lub nadal przydarzają się uczestnikom warsztatów. Niektórzy dziewiętnastolatkowie przeżyli w swoim życiu niewspołmiernie więcej niż ich polscy rówieśnicy. Widać to po zachowaniu niektórych z nich: wydają się być o nawet siedem lat starsi niż są w rzeczywistości. Właśnie tu można obserwować jak bardzo przeżyte doświadczenia i zachowanie wpływają na odbiór wieku człowieka.

Dzieciaki niezmiernie cieszą się na te warsztaty, ponieważ jest to dla nich coś nowego i bardzo ciekawego. Teraz wszyscy chcą w nich brać udział i biegają za mną krzycząc „Snap me, snap me!” co w wolnym tłumaczeniu znaczy: zrób mi zdjecie. Niektórzy przychodzą i proszą aby ich włączyć do projektu. Jednak dzieci jest ponad 200 i mimo to, że staramy się włączyć w projekt jak najwięcej osób aby poznać jak najwięcej ciekawych i różnorodnych historii, to nie jestem w stanie przeprowadzić warsztaty ze wszystkimi ze względu na to, że dysponujemy tylko kilkoma aparatami. Jednak to co udaje się tu poznać jest niezwykle wartościowe i cenne.

Magda