15 lat Orawy Dzieciom Afryki

Orawa Dzieciom Afryki powstała z inicjatywy wolontariuszki SWM Młodzi Światu, Orawianki Jadwigi Karlak, która postanowiła zaangażować lokalną społeczność w pomoc Afrykańczykom. Jej entuzjazm i determinacja okazały się wystarczająco silne, by udzielić się nie tylko kościelnym i świeckim władzom Jabłonki i okolic, ale przede wszystkim mieszkańcom Orawy.

Pierwszy festyn miał miejsce w roku 2002 w Auli Zespołu Szkół w Jabłonce, wzięło w nim udział około 200 osób. Dzisiaj Orawa Dzieciom Afryki to jedna z największych imprez na Orawie, odbywa się na stadionie w Jabłonce i gromadzi kilka tysięcy osób, zarówno z regionu Orawy, jak i Podhala.

W roku 2006 Orawa Dzieciom Afryki została połączona z Orawskim Dniem Dziecka i jest organizowana we współpracy z Wójtem Gminy Jabłonka oraz Wójtem Gminy Lipnica Wielka.

Od początku w akcję angażuje się bardzo wiele ludzi dobrej woli, począwszy od rodziny inicjatorki akcji, po wójtów gmin, dyrektorów szkół, właścicieli lokalnych firm i przede wszystkim mieszkańców Orawy, którzy poprzez swoje zaangażowanie sprawiają, że jest to niezwykła akcja.

Historia we wspomnieniach Jadwigi Karlak - inicjatorki akcji

adopcja_rodzic_Jadwiga_Karlak

Wszystko zaczęło się w 2001 roku. Podczas trzeciego roku studiów w Krakowie poznałam młodych ludzi z Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. Już po pierwszym spotkaniu z nimi wiedziałam, że wolontariat misyjny jest miejscem dla mnie, że jest to organizacja, w której działania pragnę się zaangażować.

Od momentu, kiedy po raz pierwszy przekroczyłam próg wolontariatu, działalność misyjna pochłonęła mnie całkowicie. Z ogromnym zapałem biegałam na ul. Różaną w Krakowie, by spotkać ludzi, którzy postanowili poświęcić kawałek swojego życia innym, zwłaszcza tym najbardziej potrzebującym – ludziom z odległego, afrykańskiego kontynentu. Uczestniczyłam we wszystkich możliwych spotkaniach przez cały pierwszy rok mojego wolontariatu. Fascynowały mnie rozmowy z misjonarzami i wolontariuszami, którzy powracali z misji. Interesowało mnie wszystko, co związane było z pracą misyjną.

W tajniki duchowości salezjańskiej wprowadzał nas wtedy ks. Dariusz Bartocha. Z kolei doktor Norbert Rehlis z Poznania w bardzo interesujący sposób mówił nam o zagrożeniach zdrowotnych i o tym, jak należy się przed nimi ustrzec w tropiku. Do dzisiaj głęboko w pamięci utkwiło mi spotkanie z doktor Wandą Błeńską, która spędziła ponad czterdzieści lat swojego życia w Ugandzie pracując z chorymi na trąd.

W ten oto sposób odkrywałam w sobie powołanie do pracy misyjnej jako wolontariuszka świecka. Głęboko w sercu czułam, że chcę pojechać do Afryki, by pomagać innym. Tak wiele łask otrzymałam w życiu od Boga. Nadszedł czas, by dać coś od siebie innym. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, jak i kiedy to nastąpi. Byłam jednak pewna, że Bóg znajdzie ku temu i czas i miejsce.

Ksiądz Andrzej

Pierwszym Prezesem Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego był ks. Andrzej Policht – inicjator i główny założyciel stowarzyszenia. Człowiek, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystkich zarażał swoim entuzjazmem, pewnością siebie, chęcią do działania. Pewnego dnia podzieliłam się z nim pragnieniem wyjazdu na misje do Afryki. Ks. Andrzej spojrzał na mnie i powiedział, że praca dla misji zaczyna się już tu w kraju i że najpierw muszę pokazać, do czego się nadaję. Wyszłam ze spotkania z wizją, która głęboko wyryła się w moim sercu. Wpadłam na pomysł, by zorganizować w swoich rodzinnych stronach na Orawie akcję charytatywną.

Orawa to piękny region u podnóża Babiej Góry. Lud Orawski od zawsze był skromny, pokorny i hojny. Wiedziałam, że Orawianie mnie nie zawiodą i że chętnie włączą się w akcję mającą na celu zbiórkę pieniędzy na konkretny cel misyjny. Tak też się stało.

Od idei do czynu

Przedstawiłam księdzu Polichtowi moją koncepcję akcji na Orawie. Projekt zatytułowałam: Orawa Dzieciom Afryki. Miał on obejmować swoim zasięgiem całą polską Orawę. Chciałam, abyśmy przez jeden dzień byli obecni we wszystkich orawskich kościołach w czasie niedzielnych mszy świętych, głosząc świadectwo z misji i kwestując. Oprócz tego zaplanowałam koncert charytatywny wraz z aukcją eksponatów afrykańskich. Taką koncepcję projektu przedstawiłam księdzu Andrzejowi, a on odpowiedział mi tylko: „Próbuj, zobaczymy, co z tego wyniknie”. Widziałam, jak patrzył na mnie z niedowierzaniem, że mi się uda, jakby chciał powiedzieć: „Oj, naiwna dziewczynko, porywasz się na wielką wodę”. Taką koncepcję projektu przedstawiłam również swoim najbliższym: rodzicom i siostrze Grażynie. Wiedziałam, że bez ich pomocy nie uda mi się niczego dokonać.

Bóg obdarzył mnie wspaniałą rodziną, dzięki której pierwsze edycje Orawy Dzieciom Afryki nie mogłyby dojść do skutku. Wspierali mnie we wszystkim: zarówno logistycznie, jak i finansowo.

Celem naszej pierwszej Orawy Dzieciom Afryki było zebranie pieniędzy dla chłopców ulicy w Nairobi w Kenii. Akurat w tym czasie na urlopie w Polsce przebywał misjonarz ks. Henryk Juszczyk, który tam pracował.

Po akceptacji pomysłu przez księdza Andrzeja i moją rodzinę zabrałam się do organizacji akcji. Kiedy dzisiaj myślami wracam do początków Orawy Dzieciom Afryki, ciarki przechodzą mi po ciele. Nie był to łatwy czas. Wiele wyzwań stało przede mną. Najpierw spotkałam się z Dziekanem Dekanatu Jabłonka, by uzyskać pozwolenie na przeprowadzenie naszej akcji w kościołach orawskich. Następnie osobiście zapukałam do drzwi każdego proboszcza na Orawie, by uzyskać zgodę na głoszenie świadectwa misyjnego oraz zbiórkę pieniędzy po Mszach Świętych przed kościołami poszczególnych parafii. Jeśli zaś chodzi o organizację samego koncertu, nie miałam wtedy o tym zielonego pojęcia. Techniczne sprawy z tym związane były mi obce. Pomógł mi Andrzej Dziubek z zespołu De Press. Sam też wraz z zespołem wystąpił charytatywnie podczas pierwszego i kolejnych koncertów.

Nowy Prezes i kontynuacja dzieła

Obecny Prezes Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego – Młodzi Światu w Krakowie, ksiądz Adam Parszywka, podjął kilka lat temu decyzję o tym, że wolontariat będzie kontynuował akcję Orawa Dzieciom Afryki. Zaprosiliśmy do współpracy dwie gminy: Jabłonkę i Lipnicę Wielką. Koncert charytatywny połączony został z Orawskim Dniem Dziecka. Z kameralnej imprezy, która przez pierwsze lata odbywała się w auli Zespołu Szkół w Jabłonce, zrodził się wielki, coroczny festyn rodzinny. Tego dnia na stadion w Jabłonce przybywają rodziny z dziećmi z całej Orawy.

Na rzecz imprezy ciężko pracuje wiele osób, a wśród nich ogromna rzesza wolontariuszy Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego z księdzem Adamem Parszywką na czele. Niestrudzenie co roku przyjeżdżają oni pod Babią Górę i realizują orawską akcję.

Ludzie Orawy Dzieciom Afryki

Od początku Orawa Dzieciom Afryki to przede wszystkim ludzie dobrej woli, którzy oddali lub oddają kawałek siebie dla innych poświęcając swój czas, trud, talenty, modlitwę, pieniądze… A wszystko po to, by dzieciom i młodzieży w odległej Afryce żyło się lepiej. Jestem głęboko przekonana, że Orawa Dzieciom Afryki jest dziełem Boga, który działa poprzez ludzi, a od początku jej istnienia takich ludzi dobrej woli jest ogromna rzesza. Nie śmiałabym ich wymieniać, żeby kogoś nie pominąć. Każdy, kto w jakikolwiek sposób przyczynił się lub nadal przyczynia do dzieła Orawy Dzieciom Afryki jest jednakowo ważny.

Orawa Dzieciom Afryki dzisiaj

Dziś Orawa Dzieciom Afryki to wielkie święto całej Orawy. W tym dniu odbywają się występy zespołów, aukcje eksponatów afrykańskich oraz liczne atrakcje dla dzieci. To dzień, gdy w jednym miejscu łączą się dwie kultury: orawska i afrykańska. W tym dniu mamy okazję – w natłoku codziennych zadań – zatrzymać się na chwilę i zadumać nad losem tych najbardziej potrzebujących gdzieś tam na „Czarnym Lądzie”.

Jadwiga Karlak

 

Przejdź do strony akcji

Orawa Dzieciom Afryki